Na ratunek pszczołom małopolskim

przez | 12 stycznia, 2010

W Małopolsce drastycznie spada liczba pszczół miodnych. Jeśli sytuacja nie zmieni się, zmniejszą się plony między innymi rzepaku.
Urząd Marszałkowski w przyszłorocznym budżecie zaplanował 50 tys. zł na powstanie Programu Rozwoju Pszczelarstwa, Sadownictwa i Warzywnictwa w Małopolsce.
– Dokument ma pomóc zwłaszcza pszczelarzom w staraniu o środki na rozwój i kontynuowanie działalności – deklaruje Andrzej Masny, dyrektor Departamentu Rolnictwa i Geologii Urzędu Marszałkowskiego. – Chcemy wskazać możliwości promowania produktów. Jednym z takich rozwiązań może być np. powstanie szlaku miodnego. Zależy nam, żeby nie był to tylko kolejny dokument, ale realna wizja zmian.

W Małopolsce drastycznie spada liczba pszczół miodnych. Jeśli sytuacja nie zmieni się, zmniejszą się plony między innymi rzepaku.
Urząd Marszałkowski w przyszłorocznym budżecie zaplanował 50 tys. zł na powstanie Programu Rozwoju Pszczelarstwa, Sadownictwa i Warzywnictwa w Małopolsce.
– Dokument ma pomóc zwłaszcza pszczelarzom w staraniu o środki na rozwój i kontynuowanie działalności – deklaruje Andrzej Masny, dyrektor Departamentu Rolnictwa i Geologii Urzędu Marszałkowskiego. – Chcemy wskazać możliwości promowania produktów. Jednym z takich rozwiązań może być np. powstanie szlaku miodnego. Zależy nam, żeby nie był to tylko kolejny dokument, ale realna wizja zmian.
Co dolega pszczołom? Przede wszystkim nasilenie występowania chorób i zatrucie pasiek środkami chemicznymi. Warrozą (chorobą wywołaną przez roztocz) opanowanych jest 100 procent rodzin pszczelich. Według szacunków dr. Stanisława Flagi, eksperta w dziedzinie pszczelarstwa, najmniej pszczół występuje w pasie północno-środkowym województwa małopolskiego.
Wyraźny spadek liczby pszczół zauważa również Zofia Kiejdo, właścicielka pasieki w Bochni. Jej zdaniem problemem jest wycinka drzew miododajnych: lip i akacji.
– Z badań wynika, że do optymalnego zapylenia roślin potrzeba dwa razy więcej zapylaczy niż obecnie występuje, a w rejonach „pszczelich białych plam” nawet cztery raz więcej – podkreśla dr Stanisław Flaga z Departamentu Rolnictwa i Geologii Urzędu Marszałkowskiego.
Zdaniem specjalisty udział pszczół w zapylaniu np. rzepaku zwiększałby plony nawet dwukrotnie.
W Małopolsce nie istnieje obecnie żadna grupa producencka pszczelarzy. Zdecydowaną większość stanowią pasieki małe do 10 rodzin (44 proc.) i średnie (49 proc.). Pszczelarstwo wciąż traktuje się głównie jako hobby. Ponad połowa pasiek prowadzonych jest przez osoby w wieku emerytalnym. Konkurencją dla nich jest tani chiński miód.
– Grupa producencka miałaby większą siłę przebicia na rynku i większe możliwości uzyskiwania dotacji unijnych. Mamy nadzieję, że program pozwoli nam promować pszczelarstwo nie tylko jako hobby, ale również jako pomysł na dobry biznes – podkreśla Andrzej Masny.
Obecnie związki pszczelarskie mogą starać się o dofinansowanie Agencji Rynku Rolnego do szkoleń, leków do zwalczania warrozy oraz zakupu nowych matek (pszczół). W tym roku pomoc dla pszczelarzy z Małopolski wyniosła 1,35 mln zł. W 2010 roku Agencja Rynku Rolnego może przekazać 4,3 mln euro na rozwój pszczelarstwa w Polsce.
– Dofinansowanie jest potrzebne, bo pszczelarstwo to zajęcie bardzo zależne od natury. Ale równie ważna jest dostępność środków na warrozę, z czym obecnie w Polsce nie jest najlepiej – podkreśla Zofia Kiejdo. (NAT)

(źródło: http://www.dziennik.krakow.pl/pl/aktualnosci/gospodarka/986619-na-ratunek-pszczolom-malopolskim.html)